niedziela, 4 grudnia 2011

patarafu

Tak, tak - patałachy. 1万 jak krew w piach...

Zaczęło się nieźle - dwa dość łatwo wygrane sety z Brazylią, chwila świętowania z awansu na Igrzyska w Londynie (bo tylko tych dwóch setów im brakowało) i...koniec. Przestali grać zupełnie i przerżnęli 2-3.



Jak nas widzą Japończycy:




Nie jest źle. Niemcy by nas narysowali z butelką wódki, pędzących kradzionym niemieckim samochodem. Ot - siła stereotypów ;-)

Wielki szacunek należy się polskim kibicom. Choć była ich tylko garstka, dopingowali głośno i przez cały mecz. W zasadzie było słychać tylko ich. Japończycy bez wątpienia kibicowali drużynie Brazylii. Szkoda, że przegraliśmy - z satysfakcją pokazałbym japońskim kibicom gest Kozakiewicza ;-)

Kibicowanie po japońsku wygląda tak:


Przychodzą z tymi swoimi dmuchanymi pałkami, wrzeszczą, piszczą i wydają te irytujące dźwięki (coś jak pusta butelka po napoju). Słowo daję, byłem na skraju wytrzymałości (zwłaszcza, że przegrywaliśmy). Jeszcze chwila a wsadziłbym kolesiowi, który machał mi tym przed nosem, tę pałkę (za przeproszeniem) w dupę. Rączkami do przodu - żeby bardziej bolało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz