sobota, 3 grudnia 2011

jlpt

Nastał grudzień i Google aż się czerwieni od zapytań dotyczących JLPT. Co raz więcej osób odwiedza mojego bloga właśnie w ten sposób. Ostatnią osobą była sierota szukająca w Google "jlpt jak się ubrać", więc jako ktoś, kto JLPT ma już za sobą postanowiłem tym biednym ludziom pomóc.

JLPT to egzamin gdzie wielu z was po raz pierwszy - oko w oko - spotka się z Japończykiem z krwi i kości (tu drobna uwaga: podobnie jak w muzeum - nie dotykamy Japończyków, nie sprawdzamy jak smakują i nie śmiejemy się z nich gdy starają się do nas mówić po Polsku). Tego dnia cała obsługa Ambasady w Warszawie zamienia się we wrednych nauczycieli. Jak za starych szkolnych czasów - siedzą za biurkiem albo łażą po sali i gdy my pocimy się nad testem oni zaglądają nam w arkusze odpowiedzi i cicho chichoczą z naszych błędów.

Bardzo ważną część egzaminu stanowi strój. Nigdzie nie jest to powiedziane ale jestem pewien, że pilnujący was Japończyk ma dodatkowy arkusz, na którym zaznacza czy poprawnie się ubraliście. Nie wiem po co mieli by to robić ale ponieważ są to pracownicy Ambasady (a więc potencjalni szpiedzy) jestem pewien, że takie dane zbierają.

Jeśli jesteś mężczyzną to sprawa w zasadzie jest prosta - potrzebujesz mundurku. Najprościej będzie napaść na jakiegoś kominiarza albo konduktora w pociągu i zabrać mu jego mundur. Buty - koniecznie lakierki, które wyszły z mody 30 lat temu. Dla uwiarygodnienia, możesz skrócić rękawy i nogawki tak aby mundurek był trochę przykrótki. Rozklejające się na palcach buty również dodają wiarygodności.

Jeśli jesteś kobietą to sprawa się trochę komplikuje. Po pierwsze - nie ma kobiet kominiarzy więc pozostaje ci jedynie napaść na konduktorkę (a tych wiadomo jest mniej). Po drugie - potrzebujesz plisowanej spódniczki i podkolanówek. Sama spódniczka musi być odpowiedniej długości. Tutaj (i absolutnie teraz nie żartuję) długość spódniczki skraca się (w postępie geometrycznym) wraz z wiekiem. O ile uczennice w szkole podstawowej mają długie spódniczki za kolana, o tyle im starsze dziewczę tym spódniczka jest krótsza. W odpowiedniku naszego ogólniaka spódniczki są już tak krótkie, że przy bardziej niezgrabnym ruchu widać majtki (nie żebym oglądał się za licealistkami - to samo jakoś tak mimowolnie wpada w oko). Jeśli jesteś więc w wieku policealnym to masz pecha bo na egzamin musisz przyjść ubrana tak (daję link zamiast zdjęcia coby od razu nie gorszyć moich szanownych czytelników ;-) ). Oczywiście - gołe nogi to podstawa. Żadnych rajstop, pończoch, getórw - tylko podkolanówki. Nie ma znaczenia, że jest zimno - tutaj też jest zimno i dziewczyny nadal biegają do szkoły z gołymi nogami. Nie ma przebacz. Chcesz wejść między wrony? Musisz krakać tak jak one :-P

Powodzenia!

9 komentarzy:

  1. Zauważam to samo, lecz do tej pory myślałam, że długość spódnic ma związek z kontrowersyjnymi upodobaniami osób, które je noszą. Jeśli faktycznie narzuca się to odgórnie, to w mojej opinii decydenci są zboczeni. Tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlugosc spodnic ma zwiazek z kontrowersyjnymi upodobaniami osob ktore je nosza. Odgornie narzuca sie ze maja byc dluzsze, ale dziewuchy kombinuja i zawijaja je troche u gory, zeby byly krotsze. Czyli, wszystko w normie i jest jak byc powinno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie tak dawno znowuż - trochę ponad 10 lat temu - w moim ogólniaku dziewczyny biegały przed matmą do łazienki zmyć nawet najdelikatniejszy makijaż, bo wejście z makijażem na matmę można było porównać tylko do wejścia z wielkim schabowym to klatki lwa :-) To samo za przefarbowanie włosów - zawsze jakiś cięty komentarz się trafił. Jak by któraś pojawiła się w tak krótkiej kiecce to by ją chyba zjedzono na miejscu. Raz robiliśmy jakieś przedstawienie i dziewczyny na prawdę pokazały nooooogi (echhhh...ależ one miały nogi :-) ) - było trochę krzywych spojrzeń ale jako artystkom im wybaczono...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahahaha, a z tymi gołymi nogami to tak serio serio?...

    OdpowiedzUsuń
  5. Serio, serio. Czasami tylko zakładają dłuższe podkolanówki ale generalnie nogi mają gołe i wiatr pod tak krótką kiecką hula jak na Giewoncie? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ahoj w Japonii
    A propos krótkich spodniczek. Naprawdę byłem pod wrażeniem po ujrzeniu tej fotki
    http://pixdaus.com/single.php?id=26883

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zdjęcie. Nawet jeśli pozowane to w 100% oddające rzeczywistość :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zdjęcie piękne i to chyba jest autobus tokijski, nie sądzę by było pozowane.Tak krótkie spódniczki u uczennic można spotkać, aczkolwiek aż tak krótkie moim zdaniem rzadko, zdecydowana większość nosi długość do pół uda lub kilka cm nad kolano.
    Wydaje mi się, że wśrod dziewczyn bardziej popularne są bardzo krótkie szorty zarówno zimą, jak i latem.
    Wiele młodych dziewczyny ma tu krótkie i dość grube nóżki i nawet one nie mają oporów przed noszeniem bardzo krótkich spódnic, szortów - w Polsce dziewczyny z nadwagą raczej nie mają tyle odwagi.
    Mieszkam w Tokyo od ponad roku i jestem ciekawa czy waszym zdaniem też widać, że młode kobiety i nastolatki - tzn. gdzieś tak do 30 już nie zawsze są szczupłe i zgrabne?
    Część ma nadwagę lub jest po prostu mocno pulchna - myśle, że to wynik popularności zachodniego jedzenia i fast foodow.
    Za to uważam, że wśród kobiet od 30-tki wzwyż niemal każda jest bardzo szczupła i drobna, rzadko mają więcej ciałka.

    OdpowiedzUsuń
  9. To samo zauważyłem. Nawet chodził mi po głowie post na ten temat. Troszkę poważniejsze osoby (nie chcę mówić starsze bo strzeliłbym sobie w kolano) - tak po 30-stce przeważnie są szczupłe. Jak już się trafi ktoś gruby to już jest taaak bardzo gruby, że można tylko podejrzewać chorobę a nie obżarstwo ;)

    Wśród młodszego pokolenia trafiają się już pulchniejsze okazy a nawet prawdziwe grubasy. Widać przerzucili się z ryżu i zielonej herbaty na tłuste fryty i słodzone napoje.

    OdpowiedzUsuń