piątek, 9 grudnia 2011

kinyoubi

Piwny piątek - dobrze, że przede mną byli tu moi ziomale i w firmowej lodówce uchowało się co nieco :)


Kampai!

~~~

W Polsce dzisiaj wielka biba. Moja firma żywicielka ma dzisiaj imprezę świąteczną połączoną z obchodami pięciolecia istnienia w Polsce. Ależ to szybko zleciało. Jak dziś pamiętam dwadzieścia kilka osób rozpoczynających pracę na gruzach naszej poprzedniej niemieckiej korporacji (która to uroczyście nakryła się kopytami). Głupie żarty po czwartkowym piwie (których to z Gronostajem byłem głównym inicjatorem - a w piątek jednym z głównych beneficjentów zjebek od Kuby), Starwarsa boksującego się z Wii, złodzieja laptopów prosto z gangu Olsena, walkę o klimę i otwieranie okien (nie pytajcie...), obiady w Wikingu (bar mleczny - chyba najtańszy w mieście - nie przeszkadzało to jednak nam w zaprowadzeniu tam na obiad naszego norweskiego CEO :) ) i oczywiście pierwsze wycieczki do Japonii.

Dziś to już nie to samo. Gruuubo ponad sto osób, spora firma i raczej brak spontaniczności i szaleństwa (choć trzeba przyznać, że nasze Biurokratki starają się jak mogą :) ), które to towarzyszyło nam na samym początku. Jako firma dorośliśmy i spoważnieliśmy. Nikogo już nie śmieszą nasze (wyjątkowo nieśmieszne) żarty, prawie nikt już nie pojawia się na czwartkowym piwie, nie gramy w mafię oraz pokera ale nadal tworzymy najlepszą firmę w jakiej przyszło mi pracować. Szkoda, że nie mogę dzisiaj świętować razem z wami. Życzę wam dobrej zabawy i przynajmniej kolejnych pięciu lat w tym samym wspaniałym gronie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz