W końcu...ostatni post z relacją z niedzielnej wyprawy. Również z Nikko. W poniedziałek wystartował w Nikko jesienny festiwal, ale że w poniedziałek przeciętny człowiek siedzi w pracy nie miałem wyboru i musiałem pojawić się w Nikko w niedzielę. Nie wszystko jednak stracone - w niedzielę miało miejsce yabusame (puryści językowi zaglądający na tego bloga będą zadowoleni, że nie nazwałem tego zawodami łuczniczymi :P ). Generalnie chodzi o to żeby ustrzelić z łuku tarczę jednocześnie galopując dziko na koniu wśród podnieconego tłumu. Widowisko jest niezłe - zawodnicy występują na galowo - w historycznych strojach więc jest na co popatrzeć. Co by nie mówić - trzeba umieć posługiwać się i łukiem i koniem. Na pewno nikt nie chciałby ustrzelić lub stratować kogoś z publiczności :)
heh, purysci jezykowi moga ci tez bardzo dokladnie wyjasnic o tym tradycyjnym stroju, jak sie poszczegolne czesci nazywaja i skad sie wziely. :-) I historie yabusame przy chramach tez.
W Uts raz na rok jest yabusame zaraz w centrum miasta, krotki tor, ale lokalizacja - pierwsz klasa. Tutaj filmik z zeszlego roku.
heh, purysci jezykowi moga ci tez bardzo dokladnie wyjasnic o tym tradycyjnym stroju, jak sie poszczegolne czesci nazywaja i skad sie wziely. :-) I historie yabusame przy chramach tez.
OdpowiedzUsuńW Uts raz na rok jest yabusame zaraz w centrum miasta, krotki tor, ale lokalizacja - pierwsz klasa. Tutaj filmik z zeszlego roku.