Mieliśmy ostatnio w biurze dyskusję n/t co lepsze w obcojęzycznych filmach: napisy, dubbing czy znany z Polski lektor. W krajach skandynawskich stosuje się napisy. W Polsce jest dziwaczny lektor a w sporej liczbie krajów (w tym i Japonii) robi się kompletny dubbing filmów. Ja będę się upierał że znany z Polski lektor nie jest wcale tak złym rozwiązaniem jak to się wydaje. Wciąż słychać oryginalną ścieżkę dźwiękową a do totalnie pozbawionego emocji głosu czytającego polskie tłumaczenie idzie się przyzwyczaić (do tego stopnia, że często się go ignoruje i słucha tego co słychać w oryginale). Napisy też są ok. Mamy oryginalny film tyle, że musimy skupiać wzrok na małych literkach zamiast na filmie. Przy szybkiej akcji bywa ciężko. Jest jeszcze dubbing. Teoretycznie pozbawiony powyższych wad - głosy podkładają prawdziwi aktorzy z pełnym zaangażowaniem, itd... i nie musimy skupiać wzroku na literkach. Super? Nie do końca. Tracimy oryginalną ścieżkę dźwiękową przez co nie znamy prawdziwych głosów aktorów. To nad czym przez wiele godzin pracowali, kosztujący dziesiątki milionów bucks'ów, aktorzy zostało zastąpione jakimś lokalnym chałturzystą. Przez to filmy z dubbingiem są po prostu śmieszne (żeby nie powiedzieć żałosne...). Weźmy na przykład taką "Szklaną Pułapkę" (Die Hard) - ten wyjątkowo idiotyczny film ogląda się tylko dla jednej jedynej sceny, w której Bruce Willis soczyście wypowiada słynne yipikaye mother fuckker (jest przed 22-gą więc nie przetłumaczę) po czym czyni totalną rozpierduchę kończącą film. Gdy trafiłem na ten film w japońskiej TV musiałem wam to nagrać bo wiedziałem, że z dubbingiem będzie to brzmiało wyjątkowo idiotycznie. I nie zawiodłem się - butelka sake temu kto odgadnie co wypowiada aktor dubbingujący Willis'a, bo na pewno nie jest to co być powinno (bardziej to brzmi jak yipikaye xmass tree, LOL) :)
Gdyby wszystkiego nie dubbingowali to pewnie byliby bardziej osłuchani z angielskim, ja osobiście preferuję napisy,nie lubię dubbingu, lektora toleruję o ile nie zmienia za bardzo wypowiadanych w filmie kwestii a zdarza się to często(nie mówię tu tylko o cenzurowaniu przekleństw).
OMGOMGOMG! Ja osobiście nienawidzę dubbingu. :D
OdpowiedzUsuńGdyby wszystkiego nie dubbingowali to pewnie byliby bardziej osłuchani z angielskim, ja osobiście preferuję napisy,nie lubię dubbingu, lektora toleruję o ile nie zmienia za bardzo wypowiadanych w filmie kwestii a zdarza się to często(nie mówię tu tylko o cenzurowaniu przekleństw).
OdpowiedzUsuń