Japonia generalnie jest dobrym miejscem jeśli chodzi hinduskie jedzenie. Wrocław pod tym względem trochę kuleje. Kilka lat temu pojawiły się pierwsze hinduskie restauracje z prawdziwego zdarzenia (tj. prowadzone przez Hindusów z krwi i kości) ale wybór na razie jest mizerny. Tutaj wybór jest dość bogaty a do tego można w miarę bezpiecznie próbować różnych hinduskich wynalazków. Czemu bezpiecznie? Ano dlatego, że mimo wszystko, w odróżnieniu od tego co miałem okazję doświadczyć w Nepalu i Indiach, jest tu względnie czysto i higienicznie (choć polski Sanepid połowę knajp i tak by od razu zamknął). W Indiach i Nepalu żarcie było wyśmienite (z małym wyjątkiem - o tym ciut niżej) ale co z tego skoro większości dań strach było tknąć, bo wszystko co nie gotowane lub pieczone w wysokiej temperaturze jawiło się jako potencjalna trucizna. Nawet taki przysmak jak mango lassi musiał pozostać jedynie w sferze marzeń bo wypicie surowego jogurtu mogło zakończyć się tylko w jeden sposób...mango sraczką :)
~~~~~~
Skoro mowa o wyjątkach. Nie zawsze jedzenie w Nepalu było tak wyśmienite jak to serwowane w nepalskich restauracjach na całym świecie. Tak wyglądało nasze śniadanie (uwaga) wielkanocne w Himalajach:
Skład:
- tosty z cholera wie czego smażone na oleju pamiętającym czasy, w których tymi terenami władała brytyjska Królowa
- pomidor i cebula wniesione na plecach tragarzy kilka tysięcy metrów w górę
- jajko-pisanka mojego autorstwa - zajęła drugie miejsce w konkursie na pisankę a musicie wiedzieć, że jury było bardzo wymagające. Jaja oceniali nasi nepalscy przewodnicy. Drogę na podium utorowałem sobie doskonałymi napisami po nepalsku (i co z tego, że przepisałem to z jakiegoś banknotu i jajo było prawnym środkiem płatniczym wydanym przez Bank Nepalu, haha, liczy się efekt)
- kawałek starego chleba z Polski, który ktoś przemycił w góry - mimo że na pewno był dawno po terminie przydatności do spożycia to smakował jak nigdy
- kabanos z Polski - po dwóch tygodniach podróży tak suchy, że szło sobie nim wybić zęby...
- czekoladopodobny króliczek
Skoro już jesteśmy w temacie gór, to w środę i czwartek zapowiada się niezła pogoda...może by tak wziąć urlop i skoczyć na Fuji?.... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz