czwartek, 5 stycznia 2012

hen

Dwa przykładowe japońskie dziwactwa...

Pierwsze - bar ramen. Kluchy całkiem niezłe, czasem tam coś na szybko przekąszę. Obsługa miła a mimo to nie wiem czemu jedzenie tam przypomina mi bardziej karminie świń niż ludzi. Może dlatego, że ekipa gotująco-serwująca biega w kaloszach niczym po chlewie? Jakoś nie pasuje mi to do tego co znam z Polski ;)



Jak już pojedliśmy (i popiliśmy) to czasem trzeba by się udać do toalety. Na przykład tej w pociągu. Tutaj jednak czeka nas niespodzianka. Toaleta owszem jest ale w drzwiach jest okno...którego nijak nie da się zasłonić. Trzeba bardzo skupiać się na tym za czym tam weszliśmy by nie myśleć o tych wszystkich ludziach przechodzących w pociągu w tę i z powrotem i zaglądających nam do środka :)


Pomijam już fakt umieszczenia pisuaru tak nisko, że nie bardzo pasuje on do gaijińskiego wzrostu...Do tego już się przyzwyczaiłem - tak samo jak do uderzania w autobusie głową o sufit i do schylania się przy przechodzeniu przez niektóre drzwi. A jakoś specjalnie wyrośnięty nie jestem ;)

5 komentarzy:

  1. a damska cześć? mam nadzieje, że nie ma okienek... a co do gaijin-size to zainteresowała mnie średnia wysokość zawieszenia autobusowego dachu... :) nie pomyślałam nigdy o tym, że taka wysokość może się różnić zależnie od kraju.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem łasuchem - i to wielkim, ale obsługa w kaloszach nawet mnie odebrałaby apetyt. Nieciekawie to wygląda i źle się kojarzy.

    No ja tych kibelków tudzież pisuarów [gdybym facetem była] to bym nie zniosła. O kurde ;D

    Ja w tym nawet polskim tzw. busie też prawie zawsze, tradycyjnie muszę się łupnąć w łeb.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym pomieszkać trochę w Japonii, by móc pisać innym ludziom, jak tam jest dziwacznie... ;-)))) Wiem, że Japonia ma swoje dobre, złe, wspaniałe i żenujące strony, a głównie trudno zrozumiałe dla Polaka strony, ale moim marzeniem jest tam pojechać i pomieszkać - dłużej czy krócej. Może kiedyś się uda.
    Może właśnie z tej inności wynika fakt, że jest to dla wielu kraj tak fascynujący. Czytam Twojego bloga, jak również "Na wsi w Japonii", i nie powiem, że nie skręca mnie z zazdrości! Ale dla chcącego nic trudnego, może jeszcze przed emeryturą mi się uda tam pojechać i trochę pomieszkać :-)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
  4. @nika: W tutejszych autobusach podłoga podnosi się w kierunku tyłu autobusu. Z przodu jest ok ale z tyłu już nie stanę wyprostowany :)

    @Miriel: Dziwactwa dziwactwami ale po pewnym czasie przestają bawić. Można się np. śmiać, że Japończycy nie mówią po angielsku ale przestaje być to zabawne gdy musisz załatwić coś w urzędzie. Byłem ostatnio w urzędzie imigracyjnym po specjalne pozwolenie zezwalające mi wyjechać na kilka dni z Japonii bez utraty ważności mojej głównej wizy. W biurze do którego chodzą tylko i wyłącznie obcokrajowcy NIKT nie mówił po angielsku. Czasem trzeba mieć stalowe nerwy żeby nie zwariować i nie wrócić stąd do nas w kaftanie bezpieczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chwila chwila. To ile oni mają wzrostu? Są aż tak niscy?

    Jeśli Ty nie jesteś przesadnie wyrośnięty, jak wspomniałeś, zakładam, że masz na przykład 1,78-1,80m wzrostu.
    Jeśli z tyłu ichniego autobusu nie możesz się wyprostować [w domyśle: a oni mogą] - średnio wychodzi mi 1,55m wzrostu [by móc się wyprostować mając jeszcze jakieś 20 cm dla komfortu nad głową]. Czy tak? :)

    Aha, poprzednio nie uściśliłam, że zawsze łupię się w głowę kiedy wysiadam z busa.

    OdpowiedzUsuń