sobota, 27 sierpnia 2011

hanabi

Trafiło się ślepemu gaijinowi ziarno :)

Za namową kogoś z firmy pojechałem do Tokyo Edo Hakubutsukan. Post już miał być o nudnych muzealnych uniesieniach ale nie będzie. Po wyjściu z muzeum, moim tradycyjnym tokijskim zwyczajem postanowiłem "z buta" zwiedzić trochę okolicę (chciałem zrobić dla was zdjęcia tokijskim bezdomnym koczującym nad rzeką ale mi się nie udało - co się odwlecze to nie uciecze). Ruszyłem wzdłuż rzeki Sumida, w kierunku Asukusa. Im bliżej Asakusa, tym więcej było ludzi rozkładających się przy rzece. Sama Asakusa, wypełniona była po brzegi dzikim tłumem, policją i inni służbami. Mój gaijinski nos podpowiadał mi, że szykuje się jakiś festiwal. Dużo się nie pomyliłem - na dzisiaj zaplanowany był Sumida Hanabi czyli coroczny pokaz sztucznych ogni.







(wybaczcie dźwięk - ten jazgot to cykady....)


Wracając do miasta na jakiś obiad (oblężona Asakusa nie była dobrym miejscem do szukania wolnego miejsca w knajpie) widziałem wypakowane po brzegi pociągi jadące w drugą stronę i wiedziałem, że jak będę wracał to miło nie będzie. W drodze powrotnej, jakieś 5 stacji przed Asakusa na peronach pojawili się dopychacze. Na końcowej stacji metra tłum był taki, że stał nieruchowo na schodach wyjściowych z metra.






Po wyjściu na powierzchnię moim oczom ukazał tłum. Dziki tłum - tysiące ludzi. Szok. Dziwnym gajinskim trafem wkradłem się na sam początek pochodu który miał przejść po moście nad Sumidą. Za mną było dobre kilka (a może i kilkadziesiąt) tysięcy ludzi.




Nad całością panowało kilku policjantów stojących przed nami z tablicą informującą kiedy mamy iść do przodu a kiedy stanąć. Zwróćcie uwagę jak wygląd znak informujący dziki tłum o konieczności zatrzymania. Z drugiej strony znaku była prośba, by powoli iść do przodu. Wielotysięczny tłum zatrzymywał się i ruszał tak jak mu jeden policjant ze znakiem zagrał :)  To wszystko. Japończycy są naprawdę potulnym narodem. W Polsce coś takiego by nie przeszło. Gorącokrwiści Polacy zadeptaliby się już na samym początku :) U nas zamiast gościa ze znakiem byłby kordon policji wyposażony w broń gładkolufową a tutaj by zatrzymać  wielotysięczny tłum wystarczy grzeczna prośba okraszona obrazkiem prosto z kreskówki. Esencja Japonii.








Po przejściu mostu na rzece Sumida, tłum rozpierzchł się we wszystkim możliwych kierunkach. Ja sam przystanąłem gdzieś gdzie był jako taki widok na pokaz fajerwerków i skręciłem trochę filmów. Jeden z nich poniżej. Fajny pokaz zaczyna się ok 1 minuty. Enjoy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz