poniedziałek, 2 lutego 2009

jitensha


Z czym kojarzy wam się Azja? Z ryżem i rowerem? Bingo! Nawet w Tokyo, wielkim centrum biznesowo-finansowym, między wielkimi wieżowcami przemykają ludzie na rowerach - setkach, tysiącach rowerów.  Jest to w zasadzie zaraz po metrze podstawowy środek transportu. Jest tylko jeden problem - rowerzyści współdzielą chodniki z pieszymi. I do tego uważają że mają zawsze pierwszeństwo. Już kilka razy o mało co nie zostałem rozjechany przez rowerzystę a śmierci uniknąłem tylko dlatego, że dzielnie skoczyłem w ostatniej chwili na bok. Szczytem głupoty jest jazda na rowerze z parasolem w ręku (bo pada). Nie dość ,że połamią ci kości to jeszcze wydziobią oczy. Ciekawe ile rocznie mają tu wypadków śmiertelnych spowodowanych rozjechaniem pieszego gdzieś na chodniku?

I na koniec rada od kogoś z biura: Nie chcąc być rozjechanym przez czyjś rower trzeba iść tak blisko ściany żeby nie było szansy wjechać w lukę którą tam zostawisz. Jeśli zostawisz choćby 5 cm wolnego miejsca - na pewno ktoś tam wjedzie i na 90% zrobi to zza twoich pleców więc zobaczysz go po tym jak jego przednie koło rozerwie ci czaszkę na pół ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz