piątek, 15 lipca 2011

gaijin

Tym razem nieco dłuższy post. Pewnie niewielu z was zdaje sobie sprawę jak to jest być obcokrajowcem w Japonii a wcale nie jest to droga usłana płatkami kwiatów wiśni. Mi wystarczyły trzy poprzednie pobyty by poznać na własnej skórze jak to jest być barbarzyńcą z Europy.

Japończycy tworzą wyjątkowo hermetyczne społeczeństwo. Podział jest prosty: są Japończycy i są inni obcy. Granica ta jest bardzo wyraźna i zasadniczo nieprzekraczalna. Twoja rodzina może od pokoleń mieszkać w Japonii, twoje dzieci mogą się urodzić i wychowywać w Japonii ale ani ty, ani nikt z twojej rodziny nie zostanie nigdy uznany za Japończyka. Jak pisze Will Ferguson w "Drodze na Hokkaido":

"[...] Żyje w tym kraju dużo większa grupa Koreańczyków, z których wielu pochodzi od niewolników (przepraszam, "pracowników przymusowych") zabranych do Japonii z koloni, jaką była Korea. Proceder ten rozpoczął się przed stuleciami i trwał aż do roku 1945. Te koreańskie rodziny są tu od pokoleń. Ich członkowie mówią po japońsku. Pracują, mieszkają i umierają w Japonii. Większość z nich nigdy nie była w Korei. Niemniej ci ludzie nigdy - nigdy - nie będą traktowani jak prawdziwi obywatele Japonii. Poniża się ich, zmuszając do noszenia dowodów tożsamości a jeszcze niedawno obowiązkowo pobierano ich odciski palców. [...]"

Wyobraźcie sobie zatem jak traktowany jest tymczasowy przybysz z Europy, skoro Japończycy nie są wstanie do końca zaakceptować mieszkających u siebie od wieków innych narodowości. Tutaj też warto wyjaśnić, co oznacza słowo Gaijin.

Gaijin jest skrótem od słowa gaikokujin, co dosłownie można przetłumaczyć jako "człowiek z poza kraju". Specjalnie, nie użyłem polskiego słowa obcokrajowiec. O ile obcokrajowiec jest (przynajmniej dla mnie) słowem całkowicie naturalnym i przede wszystkim neutralnym o tyle w słowie gaijin zawarta jest cała możliwa pogarda jaką Japończycy darzą "obcych" i słowo to ma wyjątkowo pejoratywny charakter. Jeśli będą chcieli pokazać ci twoje miejsce w szeregu, możesz być pewien, że publicznie nazwą cię gaijinem. Niektórzy twierdzą, że słowo to wcale nie ma negatywnego znaczenia ale i tak zostało uznane za politycznie niepoprawne ;)

Bycie gaijinem ma swoje plusy i minusy. Minusem jest oczywiście, to jak nas traktują - w wielu miejscach na widok gaijina dostają dreszczy i potrafią zachowywać się w całkowicie nieracjonalny sposób (np. odmówić w restauracji obsługi tłumacząc się rzekomym brakiem miejsc - mimo, iż gołym okiem widać, że wolne stoliki są ;) ). Plusem jest to, że czasem - świadomie lub nie - możemy pozwolić sobie na łamanie zasad, za złamanie których rodowity Japończyk musiałby popełnić rytualne samobójstwo - np. wejście do łazienki w kapciach "domowych" zamiast "łazienkowych" (kiedyś wyjaśnię, o co w tym chodzi ale uwierzcie mi na słowo - w Japonii to świętość). Na pewno nie poprawia to gaijinom opinii ale widok zniesmaczonego i zszokowanego Japończyka w 100% wynagradza wszystkie poniżenia jakie z ich strony, jako gaijini, doświadczamy :)

Czy można winić Japończyków za takie podejście do spraw rasowo-narodościowych? Nie wiem. Faktem jest, że są wyjątkowo nacjonalistycznym narodem. Jest to jedna z ich kontrowersyjnych cech narodowych (tak samo jak polskie zamiłowanie do zrywów niepodległościowych - w większości sromotnie przegranych). Przez wiele lat izolowani od świata, wykształcili swój mały unikalny japoński mikroświat. Pierwsi Europejczycy docierający do Kraju Wschodzącego Słońca, uważani byli za brudasów, śmierdzieli (z resztą nie bez przyczyny) i traktowano ich jak barbarzyńców. Chyba niewiele się przez te kilkaset lat zmieniło. My nadal nie potrafimy poprawnie korzystać z papieru toaletowego (co już kilkaset lat temu budziło u Japończyków obrzydzenie) a oni nadal patrzą na nas jak na barbarzyńców - bo barbarzyńcą jest każdy, kto nie wie do czego służą, wspomniane już wcześniej, kapcie łazienkowe.

2 komentarze:

  1. A co jak sie wyrwie laske z Japonii i powiedzmy zrobi sie z nia slubik? Ulatwi to poruszanie sie po tym kraju jak sie bedzie miec rodowita Japonke?
    Piotr W.

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak i nie. Żeby wyrwać dziewczynę w Japonii trzeba mówić po Japońsku albo mieć szczęście porównywalne z trafieniem szóstki w totka i znaleźć taką mówiąca po angielsku. Ja stwierdziłem, że sam się szybciej nauczę japońskiego niż oni angielskiego ;)

    Japońska "dziewczyna" na pewno otwiera wiele drzwi. Może będą traktować cię trochę poważniej ale nadal pozostaniesz gaijinem i tego nic nie zmieni. Taki już to nędzny gaijinowski lajf ;)

    OdpowiedzUsuń