wtorek, 27 stycznia 2009

jobun

Cała historia zaczęła się ponad rok temu. Wtedy to, po raz pierwszy, postawiłem moją koślawą stopę na japońskiej ziemi. Czułem się wtedy tak jak typowy Japończyk w Europie - całość wydawała mi się tak egzotyczna i fascynująca, że nie odrywałem się od aparatu a 'ochom' i 'achom' nie było końca. W tym roku los rzucił mnie ponownie do Tokyo. Tym razem jednak zachwyt minął szybko (nawet bardzo szybko, bo już w samolocie) a przyszła ciekawość - jaka jest prawdziwa Japonia. Uzbrojony w odrobinę wiedzy na temat samej kultury i języka (niestety wciąż niedostatecznie dobrego, żeby odważyć się na choćby jedno zdanie po japońsku) postanowiłem przyjrzeć się otaczającemu mnie, skośnookiemu, światu raz jeszcze - tym razem bardziej krytycznie. 

Absolutnie nie mam zamiaru z nikogo się wyśmiewać ani nikogo szykanować. Chcę w trochę przerysowany sposób pokazać jak bardzo nasze światy się różnią. Moje przemyślenia będą więc wynikiem typowo europejskiego podejścia do życia na baaardzo dalekim wschodzie. I w cale nie mówię, że to my mamy rację. Racja, jak zwykle, leży gdzieś po środku (ale z pewnością nie w Rosji - tam jest tylko ropa ;) )

Ja, mata!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz