Ostatecznie wyniosłem się z hotelu do "normalnego" mieszkania. Jak już wielokrotnie wspominałem z tą "normalnością" w Japonii bywa różnie. Mieszkanie ma aż z 20 metrów kwadratowych (normalnie nie wiadomo co z taką przestrzenią począć ;) ) Jest coś na kształt kuchni, jest łazienka (z kilkoma fajnymi patentami) i jest (na czym bardzo mi zależało) pralka.
Ta ostatnia też odstaje od standardów znanych z reszty świata. Ponieważ cały panel sterujący jest po japońsku, zaczerpnąłem wiedzy wśród firmowych koleżanek :P i szczęśliwy po powrocie do mieszkania, załadowałem pralkę, sypnąłem czymś co wyglądało jak proszek do prania i spokojnie poszedłem delektować się piwkiem. Mój niepokój wzbudziło to, że po chwili pralka wylała wodę, odwirowała i radośnie zapiszczała, że skończyła. Hmmm...trochę to dziwne...wyjąłem ubrania - jakby niedoprane...coś nie tak. Może zły program wybrałem? Zapakowałem ją raz jeszcze, włączyłem i przyglądam się - pralka nabrała zimnej wody, zamieszała ubraniami trzy razy w lewo, trzy razy w prawo i...skończyła. Jakież było moje zdziwienie gdy następnego dnia w firmie potwierdzono, że to całkiem normalne - tak się tu pierze. Tak więc, w skrócie, mam w mieszkaniu maszynę do moczenia ubrań....W poniedziałek szukam normalnej pralni.